Udalo mi sie wydostac z Thredbo.Wiem ze to nie do konca bezpieczne ,ale nie mialam wyjscia :).Z Thredbo zabraL mnie pan ktory jecha akurat do Sydney,wysadzl mnie w Canberze,dzieki czemu juz okolo 13 bylam na miejscu.Z Thredbo nie mialam zadnego polaczenia do Cooma,jedynie firma snowlink,ktorej za 100 km musialam zaplacic 80$.Facet nie chcial pieniedzy wiec dostal fajny polski breloczek :) i byl zadowolony.Nie szukam guza!! Przez caly dzien odpoczywalam po wczorajszej wedrowce.W pokoju mam 2 fajne wesole wloszki,ale podrozuja tylko zwiedzajac miasta.Jutro wyjezdzaja do Sydney.piszecie ze u Was - 12 ,u mnie + 36,spalilam tym razem usta bo nie wzielam ochrony w gorach .Jutro caly dzien zwiedzanie Canberry.